W niedzielę w 14 serii gier kłodzkiej B klasy Zrzeszeni Niwa przed własną publicznością podejmować będą bierkowicki LKS. Między obiema drużynami zawsze panowały dobre relacje z racji tego, że kilku chłopaków z Bierkowic grało kiedyś w naszej drużynie. Na boisku jednak sentymentów nie będzie. Możecie być pewni, że żadna ze stron nie odpuści.
Sportowa rywalizacja obydwu klubów trwa już od kilku lat, od kiedy LKS reaktywował swój zespół. Licząc tylko mecze ligowe, to jedenastki Zrzeszonych i LKS-u stawały naprzeciw siebie 7 razy. Niedzielne spotkanie będzie 8. meczem tych drużyn, rozegranym na poziomie B klasy. Bilans ostatnich spotkań jest zdecydowanie na korzyść LKS-u, który zwyciężał do tej pory cztery razy. Zrzeszeni wygrali raz, a jeden mecz zakończył się remisem.
Ze wspomnianych 7 spotkań dokładnie trzy rozegrane zostały w Niwie. Na własnym boisku Zrzeszeni jeszcze nigdy nie zdołali pokonać zawodników z Bierkowic. Na te trzy mecze w dwóch ponieśli porażki. Jedynie w pierwszym sezonie po spadku z A klasy udało nam się zremisować z LKS przed własną publicznością 2:2. Mecz odbył się dokładnie 11 września 2011 roku. Spotkanie od początku było bardzo wyrównane i wynik remisowy, jaki padł, był w pełni sprawiedliwy i nie krzywdził żadnej ze stron. Ostatni mecz ligowy, jaki się odbył w Niwie, miał miejsce 17 listopada 2013. Mecz był rozegrany awansem z rundy wiosennej. Zrzeszeni w tamtym spotkaniu zagrali naprawdę nieźle, ale i tak musieli uznać wyższość LKS-u,który wygrał 4:2. Bramki dla naszej drużyny strzelili Mateusz Bigos i Sylwester Cybulski.
Zrzeszeni nie dość, że mają problemy z pokonaniem LKS-u przed własną publicznością, to jeszcze do tego nie potrafią im strzelać bramek. Do tej pory strzeliliśmy zaledwie 4 bramki, tracąc przy tym aż 8 bramek.
Jesienią oba kluby spotkały się Bierkowicach, gdzie gospodarze gładko pokonali Zrzeszonych 5:0. LKS strzelanie rozpoczął w 26. minucie i średnio co dziesięć minut dokładał kolejne bramki aż do 80 minuty, kiedy to na 5 golach zakończył zabawę. Nasza drużyna,poza jednym strzałem Grzegorza Wawrynowicza, nie stworzyła sobie praktycznie żadnej sytuacji. LKS miał ich znacznie, znacznie więcej i mogło się skończyć jeszcze wyższą porażką.
W ostatniej kolejce LKS Bierkowice rozbił przed własną publicznością Lechię aż 7:1. Dzięki tej wygranej podopieczni trenera Hirchilla wskoczyli na drugie miejsce, ale mają tyle samo punktów co trzecia Kalenica. Zrzeszeni natomiast, mimo że po blisko pół godzinie gry prowadzili 2:0 z WLKS-em, nie zdołali utrzymać zwycięstwa do końca. Święci wbili nam pięć bramkę i to oni mogli dopisać sobie trzy punkty po tym spotkaniu.
Do niedzielnego meczu oba kluby przystąpią z tą samą myślą - zwycięstwo. Różnica jest jednak taka, że zwycięstwo w kontekście Zrzeszonych ma raczej znaczenie honorowe. Tylko o to możemy teraz walczyć. O honor. LKS nadal walczy o awans i dla niego zwycięstwo z nami może dać kolejne bardzo cenne trzy punkty.