Zrzeszeni Niwa - LKS Bierkowice 1:3 (0:1)
- Opis i galeria z meczu (80)
BRAMKI:
0:1 - Damian Jach 15 min.
0:2 - Mateusz Juszczyk 63 min.
0:3 - Paweł Milewski 70 min.
1:3 - Sylwester Cybulski 75 min.
SKŁAD ZRZESZONYCH NIWA:
1. Wojciech Wawrynowicz
7.Grzegorz Wawrynowicz
6 Jarosław Trzciński
15. Wojciech Ogielski
18. Piotr Palij
17. Marcin Nieckarz
12. Paweł Chrystowski
9. Dominik Puchalski (58')⇒
2. Damian Kopacz
11. Bartosz Mackiewicz (82')⇒
10. Sylwester Cybulski
SKŁAD REZERWOWY:
14. Dariusz Bigos (82')⇒
16. Piotr Tomaszek (58')⇒
4. Jarosław Obstarczyk
Dostępna jest GALERIA Z MECZU
Można było pokusić się o sprawienie sensacji. Naprawdę można było. Niestety, LKS wykorzystał nasze trzy błędy i strzelił trzy bramki. Honorowe trafienie dla Zrzeszonych zanotował Sylwester Cybulski.
Jako że graliśmy na własnym stadionie, to i zawodnicy stawili się liczniej niż to jest w przypadku meczów wyjazdowych. Pojawił się przede wszystkim nasz jedyny nominalny bramkarz Wojciech Wawrynowicz, a także Dominik Puchalski, który powrócił po dłuższej przerwie. W pierwszym składzie pojawili się także nieobecni przed tygodniem Trzciński i Cybulski.
Od pierwszego gwizdka sędziego do ataku ruszył LKS Bierkowice, jednak nie potrafił znaleźć drogi do naszej bramki. Goście decydowali się więc na strzały z daleka. Dwukrotnie groźnie uderzał Obolewicz, ale piłka, za pierwszy jak i drugim razem, szybowała wysoko nad bramką. Bardzo bliski pokonania naszego golkipera był grający trener LKS-u - Hirchill, który popisał się naprawdę niezłym strzałem, ale minimalnie niecelnym. W 15. minucie ataki Bierkowic przyniosły skutek. Damian Jach przejął futbolówkę, minął próbującego go zatrzymać Ogielskiego i mocnym strzałem pokonał Wawrynowicza. W 25. minucie po raz kolejny groźnie zrobiło się pod naszą bramką. Sędzia po faulu na zawodniku gości podyktował rzut wolny na granicy pola karnego. Do piłki podszedł Obolewicz i niewiele zabrakło a trafiłby do bramki. Na nasze szczęście piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Zrzeszeni jedyną groźną akcję stworzyli sobie tuż przed przerwą. Z prawej strony boiska dośrodkowywał Cybulski. W polu karnym dwóch naszych zawodników całkowicie niekrytych nie potrafiło pokonać bramkarza. Do przerwy więc LKS prowadził 1:0.
Po zmianie stron nadal nacierał LKS. Nasi zawodnicy próbowali atakować, ale mieli problemy w stworzeniu sobie dogodnej sytuacji. Za każdym razem brakowało tego ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki. LKS rozbijał wszystkie nasze ataki już w środku pola. W 63. minucie wprowadzony w drugiej połowie Mateusz Juszczyk wykorzystał błąd obrony Zrzeszonych i precyzyjnym strzałem po długim słupku pokonał Wawrynowicza, który wyciągnął się jak długi, ale nie zdołał nawet musnąć piłki. Siedem minut później LKS Bierkowice podwyższył prowadzenie na 2:0. Sytuację sam na sam wykorzystał Paweł Milewski i mocnym strzałem trafił do siatki. Po tej bramce nasi zawodnicy nie oddali jednak całej inicjatywy i wzięli się za odrabianie strat. W 75. minucie Sylwester Cybulski zdobył bramkę kontaktową. Sylwek wykorzystał zamieszanie pod bramką gości i z najbliższej odległości strzałem z powietrza umieścił piłkę w siatce. Do remisu brakowało jednak jeszcze dwóch trafień. Zrzeszeni ruszyli więc do ataku, przez co całkowicie odsłonili dostęp do własnej bramki. LKS mógł to wykorzystać i powinien tak zrobić. W dogodnych sytuacjach zawodnicy z Bierkowic pudłowali jednak. Niestety, my także nie potrafiliśmy pokonać bramkarza gości, choć okazje były. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla LKS-u Bierkowice.
Podsumowując to spotkanie, to naprawdę nie zagraliśmy źle. Popełnialiśmy jednak zbyt dużo prostych błędów. LKS, jak na klasową drużynę przystało, potrafił to wykorzystać i wykorzystał. Szkoda, bo kolejne punkty uciekają, a kolejek co raz mniej. Za tydzień kolejne trudne spotkanie w Dzikowcu z Kalenicą Jugów.