Zrzeszeni Niwa - strona nieoficjalna

BRAMKI:

0:1 - Patryk Korotusz 12 min.
0:2 - Marek Korotusz 17 min.
0:3 - Mariusz Duś 20 min.
0:4 - Dominik Biernacki 22 min.
0:5 - Mariusz Duś 26 min.
0:6 - Patryk Korotusz 37 min.
0:7 - Grzegorz Korotusz 39 min.

SKŁAD ZRZESZONYCH NIWA:

1. Piotr Palij
18. Paweł Chrystowski
4. Radosław Horbajczuk
3. Grzegorz Jankowski
2. Damian Kopacz
13. Łukasz Kopacz
16. Krystian Kraj
15. Bartosz Mackiewicz
5. Piotr Marcinkowski
6. Wojciech Ogielski (55')
10. Piotr Wach

SKŁAD REZERWOWY:

7. Krzysztof Marcinkiewicz
9. Piotr Tomaszek (55')

No i nie było niespodzianki. Jeśli ktoś po cichu liczył, że nasi zawodnicy wywiozą choćby punkt z Międzylesia, to się grubo przeliczył, oj grubo. Sudety w pierwszej połowie wręcz zmiotły naszych zawodników z boiska. Wynik 7:0 po 45 minutach to najniższy wymiar kary. W drugiej połowie bramek już nie ujrzeliśmy, ale to nie dlatego, że Niwa zagrała dobrze, tylko dlatego, że Sudety już nie atakowały tak zaciekle.

Zrzeszeni do Międzylesia pojechali tylko w 12 osobowym składzie. Bez, między innymi, Fryca, Trzcińskiego, który pauzuje za czerwoną kartkę, oraz Soboty. Mimo osłabień kadrowych mecz trzeba było rozegrać.

Na boisku w Międzylesiu panowały ciężkie warunki. Było zimno, a do tego wiał mocny wiatr. Ważne było, która drużyna wygra rzut monetą i wtedy będzie mogła wybrać połowę. Niestety nasz kapitan przegrał i byliśmy zmuszeni grać pod wiatr.

Pierwsze minuty były nerwowe w wykonaniu gości. Zrzeszeni nie dawali sobie rady z agresywnie atakującymi ich piłkarzami z Międzylesia i często popełniali proste, niewymuszone błędy. Właśnie z tego powodu początkowo to gospodarze lepiej wyglądali w akcjach ofensywnych. Już w 12. minucie Sudety zdobyły bramkę po indywidualnej akcji Patryka Korotusza. Na następne trafienia długo nie czekaliśmy. W 17. minucie strzałem z około dwudziestu metrów na 2:0 podwyższył Marek Korotusz. Gospodarzom pomagała gra z wiatrem i skrzętnie to wykorzystywali. W 20. minucie kuriozalną bramkę zdobył Mariusz Duś, który wykorzystał katastrofalny błąd bramkarza i strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Po niespełna dwóch minutach było już 4:0. Tym razem swoje trafienie zanotował Dominik Biernacki, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego. Na pierwszy strzał Zrzeszonych musieliśmy czekać do 30 minuty. Uderzenie Piotra Wacha nie sprawiło jednak większych trudności bramkarzowi, który przez pierwsze pół godziny był praktycznie bezrobotny. Sudety jednak szybko wybiły naszym zawodnikom ataki z głowy strzelając piątą bramkę. Tym razem wspaniałą akcją popisał się Patryk Korotusz, który przebiegł praktycznie pół boiska, mijając naszych zawodników, wpadł w pole karne i gdy już chciał oddawać strzał uprzedził go Duś, który bez przyjęcia huknął w prawy róg bramki strzeżonej przez Palija. Nasz bramkarz po raz kolejny był bez szans. W 37. minucie Patrykowi Korotuszowi już nikt nie przeszkodził w zdobyciu swojej drugiej bramki w meczu. Tym razem Patryk doskonale wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i mimo asysty dwóch obrońców strzałem na krótki słupek pokonał Palija. Sudety po prostu robiły co chciały na tym boisku, aż przykro było patrzeć. W 39. minucie Bartosz Mackiewicz niepotrzebnie sfaulował jednego z zawodników gospodarzy na wysokości pola karnego. Do stałego fragmentu podszedł Grzegorz Korotusz i uderzył na długi róg. Bramkarz źle ustawiony nie miał szans obronić tego strzału. Do końca pierwszej części wynik już nie uległ zmianie.

Przed drugą połową pachniało tu istnym pogromem. Tym razem jednak to my mieliśmy grać z wiatrem. Od początku Zrzeszeni ruszyli do ataków, aby coś strzelić i choć w małym stopniu poprawić ten fatalny wynik. Wcale nie trzeba było wiele, by przedostać się pod pole karne gospodarzy. Wystarczyły trzy cztery podania i już byliśmy pod bramką. W 55. minucie właśnie po jednej z takich akcji, w której nasi zawodnicy kilkoma szybkimi podaniami znaleźli się pod bramką Sudetów. Niestety, kiedy Wach składał się do oddania strzału na bramkę w ostatniej chwili ubiegł go obrońca. Szkoda że tak nie próbowaliśmy grać w pierwszej części. W 60. minucie z zrzutu wolnego spróbował swoich sił Kraj ( pierwsze zdjęcie poniżej). Jego strzał był jednak za lekki i trafił prosto w mur. Grając z wiatrem, trzeba było własnie takich strzałów próbować.

W 70. minucie przed kolejną szansą na strzał z rzutu wolnego stanął Kraj (zdjęcie powyżej). Tym razem zdecydował się jednak na dośrodkowanie, jednak nikt nie zdołał skierować piłki do bramki i ta wyleciała na rzut rożny. Chyba najlepszą okazję w tym meczu zmarnował Wach, który w 80 minucie,, mając piłkę na wysokości pola karnego i przed sobą tylko bramkarza trafił wprost w niego. Dziesięć minut później mecz się zakończył. Sędzia nie doliczył nawet minuty, choć kilka przerw w grze było. Chyba był już bardzo zmarznięty, podobnie zresztą jak większość zawodników. Mecz ostatecznie kończy się wynikiem 7:0 ustalonym jeszcze w pierwszej połowie.

No nic. Trzeba przyjąć tę gorzką pigułkę i walczyć dalej. Za tydzień mecz z przedostatnią Lechią Ołdrzychowice. Jest więc szansa na dobry wynik. 

     Niebawem pełna galeria z meczu

• Komentarzy [6]
• czytano: [654]
• DO