Zrzeszeni Niwa - strona nieoficjalna

Na stadionie w Woliborzu doszło do hitu nie tylko tej serii gier, ale i całej rundy wiosennej. Miejscowy Słowianin jako lider podejmował bowiem drugi w tabeli Trojan Lądek Zdrój. Oba zespoły dzieliły zaledwie dwa oczka. Stawką pojedynku był więc fotel lidera, ale i zwycięzca znacznie ułatwi sobie drogę do ewentualnego awansu do klasy okręgowej. Nie było więc mowy o kalkulacjach "a może remis nie będzie zły". Tu liczyło się tylko zwycięstwo.

Spotkanie od mocnego uderzenia rozpoczęli gracze z Lądka. Już w 1. minucie gry Radosława Bochena pokonał Jacek Stępień. W 18. minucie było już 0:2.  Kolejny cios tym razem wyprowadził Karol Stępień. Słowianin próbował wrócić jeszcze do gry. Cisnął, cisnął, ale nie mógł przedrzeć się przez linię obrony zespołu z Lądka, dobrze dysponowaną tego dnia. Goście przetrwali szaleńcze ataki gospodarzy, dowieźli wygraną do końca i do Lądka wracają z trzema punktami. Dzięki wygranej Trojan ponownie wskoczył na fotel lidera, ale niczego jeszcze nie może być pewny. Przewaga nad drugim Słowianinem wynosi zaledwie punkt, więc każde, nawet najmniejsze potknięcie może skutkować utratą prowadzenia. Oczywiście teraz to Trojan jest w lepszej sytuacji, a Słowianin musi gonić. Alu tu jeszcze nic nie jest do końca rozstrzygnięte. Walka o awans trwa. 

Derby gminy Międzylesie po raz drugi dla Sudetów. Gracze z Domaszkowa w tym sezonie coś nie mogą znaleźć recepty na swojego odwiecznego rywala. O ile we wcześniejszych latach lepiej im się wiodło, o tyle w tym to Sudety dominują. Jesienią na swoim boisku Śnieżnik przegrał 1:3. Tym razem  na stadionie w Międzylesiu kibice nie zobaczyli już tylu bramek, co jesienią w Domaszkowie, lecz tylko jedną, ale najważniejszą.

Jeśli ktoś liczył, że derby między Sudetami a Śnieżnikiem będą świetnym piłkarskim widowiskiem, to mógł się lekko zawieść.  W niedzielę więcej było walki niż ładnych dla oka akcji, co w takich spotkaniach jest akurat sprawą jak najbardziej normalną. To są derby, tu gra się o wynik, o zwycięstwo. W 23. minucie gospodarze przeprowadzili jedną z nielicznych w tym meczu składnych akcji, po której od razu padł gol. Świetne podanie Patryka Korotusza wykorzystał Filip Kurasz i dał Sudetom prowadzenie. Jak się później okazało, był to nie tylko gol dający prowadzenie, ale także trzy punkty i, co najważniejsze, zwycięstwo w derbach. W samej końcówce wynik mógł jeszcze podwyższyć Patryk Korotusz, ale w sytuacji sam na sam trafił w słupek. 

Na innych boiskach też było ciekawie. Do kolejnych derbów doszło tym razem w Bystrzycy, gdzie miejscowa Polonia podejmowała Zamek Gorzanów. W tym przypadku starcie również zakończyło się wygraną gospodarzy, choć emocji było znacznie więcej. Jako pierwsza na prowadzenie wyszła Polonia po bramce Daniela Salitry. W 27. minucie odpowiedział Jakub Dymek i po pierwszej odsłonie Zamek remisował w Bystrzycy 1:1. Dodatkowo na drugą połowę gospodarze wyszli bez Krystiana Pasternaka, który tuż przed przerwą wyleciał z boiska za czerwoną kartkę.

W 47. minucie grający w przewadze Zamek wyszedł na prowadzenie dzięki bramce Konrada Matusika. Ten sam zawodnik kilka chwil później mógł i powinien podwyższyć prowadzenie, ale jego strzał z rzutu karnego obronił Margasiński. To był moment zwrotny w tym spotkaniu. Zaraz po tej sytuacji do wyrównania doprowadził Arek Pławiak. W 61. minucie wygraną zespołowi z Bystrzycy zapewnił Patryk Ćwichoń. 

Pewne i wysokie wygrane odniosły zespoły z Dusznik i Krosnowic. Orlęta, mimo że już od 6. minuty przegrywały 0:1, to ostatecznie pokonały walczącą o utrzymanie Iskrę Jaszkowa Dolna aż 6:1. Dusznicka Pogoń pokonała natomiast KS Polanica 5:1. Warto dodać, że wszystkie bramki w tym meczu zdobyli gracze z Dusznik z tym, że jedno trafienie było samobójcze. 

Wygraną do swojego konta dopisał także ATS. Zespół z Wojborza przegrywał już z Łomniczanką 2:0, ale podobnie jak w Szalejowie zdołał odwrócić losy meczu i wygrać ostatecznie 3:6. Cztery bramki dla zwycięzców zdobył Kamil Dawiec, a po jednej dorzucił Jakub Nowak i Marcin Wacławik. Dla gospodarzy z Łomnicy trafiali Bielski, Wiśniewski i Siedlecki.

LKS jeszcze walczy. Podopieczni Wojciecha Kozika pokonali w Szalejowie miejscowe Odrodzenie. Losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w drugiej części. Gospodarze, mimo że w 58. minucie pierwsi objęli prowadzenie po bramce samobójczej, a później przy stanie 1:2 dla gości po trafieniu Kozłowskiego doprowadzili do wyrównania, nie wywalczyli nawet punktu. W 87. minucie zwycięską bramkę na 2:3 dla LKS-u zdobył Paweł Milewski. Napastnik zespołu z Bierkowic, który powrócił do składu po dłuższej nieobecności, zdobył w tym meczu dwie bramki i dzięki niemu LKS jest nadal w grze jeśli chodzi o utrzymanie. 

• Komentarzy [0]
• czytano: [260]
• DO