
W 6. kolejce wałbrzyskiej B-klasy Zrzeszeni Niwa pokonali na własnym boisku WLKS Wambierzyce 5:4. Dzięki wygranej biało-zieloni wskoczyli na czwarte miejsce w tabeli.
W porównaniu do wygranego meczu w Potworowie trener Kopacz w wyjściowej jedenastce dokonał trzech zmian personalnych. Na boisku nie pojawili się: Fedak (kontuzja), Staszków (nieobecny) oraz Ruciński (ławka). Szansę gry od pierwszej minuty dostali: Kraj, Krzyształowski i Wach, który poprzedni mecz rozpoczął na ławce rezerwowych.
Od początku optyczną przewagę mieli goście. Największe zagrożenie stwarzał były zawodnik Piasta Nowa Ruda - Jarosław Bagiński, z którego upilnowaniem nasi defensorzy mieli spore problemy. Na szczęście to gospodarze jako pierwsi cieszyli się z bramki. W 11. minucie własnego bramkarza pokonał Przemysław Herba. Chwile wcześniej prowadzenie biało-zielonym mógł dać Marcin Krajewski. Bramkarz WLKS-u podczas próby wybicia futbolówki z własnego pola karnego trafił wprost w naszego napastnika, a ta przeleciała minimalnie obok bramki.
Niestety, Zrzeszeni nie cieszyli się długo z prowadzenia. W 15. minucie mocnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Cyprian Kurpiel, doprowadzając do remisu 1:1. W 25. minucie kolejny strzał z dystansu i kolejna bramka. Tym razem na listę strzelców wpisał się Mateusz Curlej. To nie był koniec popisów strzeleckich graczy z Wambierzyc. W 30. minucie mocnym uderzeniem zza pola karnego Pawłowskiego pokonał Dawid Dudzik. Na szczęście, Zrzeszeni nie raz pokazali, że potrafią odrabiać nawet dwubramkowe straty.
W 34. minucie bramkę kontaktową zdobył Marcin Krajewski, dla którego było to pierwsze trafienie w tym sezonie. Nie minęło pięć minut, a na przysłowiowej "tablicy" był już remis. Po raz kolejny do siatki "Świętych" trafił Krajewski, wykorzystując dośrodkowanie Kraja.
Po zmianie stron atakowali gości, a na prowadzenie po raz drugi w tym meczu wyszli gospodarze. W 60. minucie na 4:3 trafił Krystian Kraj. Po raz kolejny zabrakło jednak koncentracji w naszych szeregach, co szybko wykorzystał Maciej Miszczak, który płaskim strzałem doprowadził do wyrównania.
Biało-zieloni nie zamierzali bronić remisu i atakowali. W 70. minucie na strzał z ostrego kąta zdecydował się Dawid Wach i "przełamał" ręce bramkarzowi, który praktycznie sam wrzucił sobie piłkę do swojej bramki.
Końcówka meczu to spora nerwówka. Goście robili wszystko, aby doprowadzić do wyrównania. Najbliżej szczęścia był Bagiński, który w sytuacji sam na sam z Pawłowskim przeniósł futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Zrzeszeni też mieli swoje okazje na podwyższenie. Już w doliczonym czasie gry zabrakło dosłownie centymetrów, aby strzał Krzyształowskiego wylądował w siatce.
Zrzeszeni N-w-CH Niwa - WLKS Wambierzyce 5:4 (3:3)
1:0 Herba (sam.) 11'
1:1 Kurpiel 15'
1:2 Curlej 25'
1:3 Dudzik 30'
2:3 Krajewski 34'
3:3 Krajewski 37'
4:3 Kraj 60'
4:4 Miszczak 62'
5:4 Wach 70'
Składy i kartki (bo trochę ich było) uzupełnimy, jak tylko pojawią się na portalu "Łączy nas piłka"